Bytomscy kryminalni wyjaśnili sprawę zniknięcia gotówki, która miała być zrabowana w trakcie napadu na 26-letniego mężczyznę. Pieniądze policjanci odzyskali, natomiast rzekomy poszkodowany stanął pod zarzutem powiadomienia organów ścigania o nie popełnionym przestępstwie. Grozi mu do 2 lat więzienia.

W ubiegłą środę wieczorem do komisariatu przy ul. Rostka zgłosił się mieszkający w Bytomiu 26-latek. Mężczyzna powiadomił, że kilkanaście minut wcześniej został pobity w jednej z bram przy ul. Jagiellońskiej. Zgodnie z przedstawioną wówczas relacją, dwaj napastnicy mieli mu zrabować portfel, a wraz z nim dokumenty i 2700 zł. należące do szefa firmy, w której pracuje.

Zajmujący się wyjaśnieniem sprawy kryminalni z bytomskiej komendy bardzo szybko ustalili, że do żadnego napadu nie doszło, a 26-latek karany w przeszłości za właśnie takie, jak zmyślone przestępstwo, chciał w ten sposób podreperować swój stan posiadania.

Z zebranych przez śledczych dowodów, wynika, że w środę wieczorem mężczyzna namawiał znajomego 17-latka, by ten, dla uwiarygodnienia rzekomego rozboju, pobił go. Chłopak jednak stwierdził, że są starymi kumplami i odmówił. Wówczas wymyślili inne rozwiązanie i wspólnie nakłonili nie związanych aż tak emocjonalnie z nim, dwóch znanych z widzenia młodzieńców oraz ich koleżankę, by w bramie poturbowali 26-latka.

Mężczyzna faktycznie otrzymał kilka razów i kopniaków, a nawet przewrócił się i ubrudził, by jeszcze bardziej uczynić wiarygodną całą historię. Ustalono też, że zanim pojawił się chwilę później w komisariacie, zniszczył swój dowód osobisty, a pieniądze ukrył w domu swojej siostry. Siniaki wkrótce mu się wygoją, natomiast na dłużej zostanie mu w pamięci zarzut zawiadomienia o nie popełnionym przestępstwie, za co grozi mu do 2 lat więzienia. Mężczyzna, zgodnie z decyzją prokuratora, pozostaje pod dozorem policji i musi wpłacić 600 zł. poręczenia majątkowego.

Źródło: KMP Bytom

KOMENTARZE