Niechciana ciąża a potem zostawione dziecko – czasem w szpitalu, czasem w oknie życia. I choć to ostatnie to ostateczność, jest rozwiązaniem dla matek, które nie chcą dziecka. My sprawdzamy co w oknie życia, w dobie, kiedy pojawiają się próby ich likwidacji, sądzą matki, lekarze i ci, którzy je prowadzą.

Od zwyczajnego okna różni się jednym – ratuje przed śmiercią. Okno życia w Piekarach Śląskich prowadzone jest przez siostry Boromeuszki, które zawsze otwierają je w taki sposób.

Od kiedy zaczęło tu istnieć, było otwierane wiele razy, ale prawie zawsze było puste. Tylko raz znaleziono tu dziecko. Był to chłopiec.

W tym przypadku chłopczyka nie trzeba było umyć czy ubrać. Jednak w razie konieczności jest łazienka, są ubranka, a przede wszystkim czuwająca cały dzień i całą noc siostra, która na alarm staje w pogotowiu.

Okno życia jest potrzebne – tak uważa wiele środowisk. Nie tylko ci, którzy je prowadzą.


Okno życia to ostateczność. W Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w Bytomiu, w 2012 roku zostawiono 10 dzieci, a w styczniu tego roku troje.

Kiedy matka zastanawia się nad porzuceniem dziecka, wtedy nieoceniona wydaje się rozmowa ze specjalistą. Na wsparcie terapeuty mogą liczyć pacjentki bytomskiego szpitala. Otrzymują wszechstronną pomoc.


W sytuacji, kiedy matka nie uzyskała pomocy, często okno życia staje się jedynym rozwiązaniem. Rozwiązaniem, które może uratować życie dziecka.

KOMENTARZE