Spożytych 100 kg żywności i 25 kg odżywek, a do tego 150 litrów wypitych płynów – to bilans 24 dni biegu Augusta Jakubika, podczas których pokonał prawie 1600 km  łączących Rudę Śląską i Watykan.

August Jakubik swoją biegową pielgrzymkę z Rudy Śląskiej do Watykanu rozpoczął 23 września, do Watykanu dotarł 16 października w dniu w którym przypadała 35. rocznica wyboru Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Ultramaratończyk każdego dnia wyruszał w trasę o 9.00 i biegł do 17.30. Pokonywał w tym czasie dystans 70 – 80 km. Zabezpieczający bieg samochód techniczny przystawał co 5 kilometrów, aby zawodnik mógł się napić lub skorzystać z drobnych przekąsek. Codziennie rudzki ultramaratończyk spalał 8 tys. kalorii na sam bieg. - Z kraju zabrałem ok. 100 kg jedzenia, do tego 25 kg odżywek. Każdego dnia wypijałem też 6 litrów płynów. W jadącym przede mną samochodzie było dwóch serwisantów, którzy byli jednocześnie także masażystami, a na niektórych odcinkach biegli wraz ze mną, by w ten sposób umilić mi czas -  opowiada rudzki biegacz.

Trasa biegu przebiegała przez Słowację, Austrię i Włochy. By dobiec do Watykanu August Jakubik musiał pokonać Alpy oraz Apeniny. – Najtrudniejsze były oczywiście górskie etapy. Pogoda przez większość trasy też nie rozpieszczała. Z ciekawostek na trasie na uwagę zasługuje na pewno postawa słowackiej policji, która eskortowała mnie przez całą Bratysławę, aż do granicy z Austrią. Na całym tym odcinku ani razu nie przystawałem na światłach i pomimo dużego natężenia ruchu w stolicy Słowacji to nie samochody, a ja miałem pierwszeństwo. Chcąc się jakoś odwdzięczyć Słowakom poczęstowaliśmy ich polską kiełbasą, która bardzo im zasmakowała – dodaje z uśmiechem August Jakubik.  

Oprócz jedzenia ważnym punktem jeśli chodzi o logistykę był ubiór. Ultramaratończyk miał ze sobą kilka kompletów strojów oraz 4 pary butów. – Całą trasę pokonywałem na przemian w 3 kompletach butów, czwarta para była rezerwowa. Na punktach noclegowych czekała obowiązkowa ręczna przepierka zużytych strojów. Raz we Włoszech mieliśmy szczęście, bo na kempingu była pralnia i za 4 euro udało się wyprać większą partię ubrań – dodaje August Jakubik.

Pomimo pokonania blisko 1600 km biegiem August Jakubik nie ma dość biegania. – Jestem w dobrej kondycji fizycznej i czuję się dobrze. Wprawdzie w czasie tych wszystkich dni pojawiały się różne myśli, to bieganie jeszcze mi się nie znudziło. Co więcej w głowie zaczęły się rodzić nowe pomysły na realizację kolejnych wyzwań – mówi August Jakubik. Na pytanie ile w tym czasie stracił na wadze odpowiada krótko: - Nie wiem, dowiem się dopiero jak stanę w domu na swojej wadze.

Jednym z najmilszych momentów w czasie biegowej podróży do Watykanu było powitanie na zakończenie przedostatniego etapu w Domu Pielgrzyma w Rzymie. Oprócz żony z córką, na ultramaratończyka czekali również znajomi, którzy specjalnie przylecieli z Polski. O oprawę zadbały siostry zakonne, które opiekują się domem, nie zabrakło również przedstawicieli ambasady. - Otrzymałem bilety na audiencję generalną, była nawet szansa na podejście do papieża Franciszka, ale warunek był taki, że mogłem to zrobić tylko sam. Chciałem, żebyśmy mogli to zrobić wszyscy, dlatego, tak jak kapitan schodzi ostatni z tonącego statku, tak ja nie skorzystałem z takiej możliwości – podkreśla zawodnik.

Drogę powrotną z Watykanu do Rudy Śląskiej ultramaratończyk pokonał już samochodem. – Po ponad trzech tygodniach biegu były to teraz pierwsze dni, podczas których poruszałem się innym środkiem lokomocji niż własne nogi - żartuje ultramaratończyk.

KOMENTARZE