29 kobiet - żon, matek i narzeczonych górników odwiedziło dziś kopalnię "Halemba-Wirek" w Rudzie Śląskiej. Panie zjechały na jeden z najgłębszych poziomów wydobywczych w Polsce - poziom 1030 m. Wśród kobiet znajdowały się prezydent miasta Grażyna Dziedzic oraz wiceprezydent Anna Krzysteczko.
Dlaczego panie zdecydowały się przyjąć zaproszenie dyrektora kopalni i wybrały się na tak niecodzienną podróż w głąb ziemi? – Żeby zobaczyć na własne oczy to, co znam tylko z opowieści męża, jak wygląda jego miejsce pracy i maszyny, którymi się posługują górnicy – tłumaczyła Anna Ganczarczyk. - Dlatego, żeby docenić pracę górnika – mówiła z kolei Olga Matyl, żona i matka górnika. Dla większości uczestniczek wyprawy był to pierwszy zjazd na dół. – Będzie to dla mnie chrzest bojowy, zjeżdżam na dół po raz pierwszy, wcześniej byłam w kopalni, ale na trasach typowo szkoleniowych – nie ukrywała emocji prezydent miasta Grażyna Dziedzic. - Mając w mieście cztery funkcjonujące kopalnie trudno nie zjechać i nie zobaczyć w jakich warunkach pracują górnicy - dodała wiceprezydent Anna Krzysteczko.
Przed zjazdem panie poznały trasę, czas wyprawy i zostały przeszkolone jak zachowywać się na dole oraz jak obchodzić się z aparatem ucieczkowym, który otrzymały na wyposażenie. Następnie grupa zatrzymała się przed obrazem św. Barbary w cechowni i udała się do łaźni, gdzie panie przebrały się w ubrania robocze dozoru. Do ekwipunku należał również kask, okulary ochronne, kalosze, lampa, aparat ucieczkowy, rękawice, opatrunek i butelka wody mineralnej. Ale najważniejszy był znaczek z numerem identyfikacyjnym. Dźwigając te dodatkowe kilka kilogramów panie dzielnie ruszyły pod „szolę”. Po drodze znajdowało się wielkie lustro. Oglądając się w nim, jednocześnie czytało się napis: „on odpowiada za twoje bezpieczeństwo”. - On, czyli ty! To po to, aby uświadomić zjeżdżającym na dół, że przede wszystkim sami są odpowiedzialni za swoje bezpieczeństwo – tłumaczył Dariusz Maciąg, kierownik zespołu zarządzania bezpieczeństwem halembskiej kopalni.
Ostatnim punktem przed zjazdem jest rejestracja, czyli odbicie karty. Wtedy faktycznie rozpoczyna się „szychta”. Zjazd odbył się szybem Grunwald 4, skąd można się dostać na wszystkie poziomy. W każdej z czterech wind tego szybu mieści się około 22 osób. Pędząc prędkością 11 m na sekundę w kilka chwil kobiety znalazły się na najniższym poziomie KWK "Halemba-Wirek", oczywiście w towarzystwie pracowników kopalni, opiekunów i przewodników.
Żeby dostać się do miejsca docelowego – ściany 2 w pokładzie 502, do pokonania były ponad 4 kilometry drogi. Znaczną część trasy grupa przejechała kolejką podwieszaną, ale do miejsca pracy kombajnu trzeba było dotrzeć piechotą. Ciemne korytarze, biały pył przeciwwybuchowy, napotykane po drodze różne urządzenia i maszyny oświetlone tylko lampkami umocowanymi na kasku robiły ogromne wrażenie. Do tego zmienna temperatura otoczenia - raz gorąco, raz przenikliwie chłodne podmuchy sprawiały, że wyprawa była trudna, ale bardzo emocjonująca. Po drodze można było zauważyć tablice informujące o strefie IV – najwyższego stopnia zagrożenia metanowego i tąpaniami. Na miejscu zaprezentowano pracę kombajnu, wyposażonego w 2 organy urabiające. Prezentowana ściana 2 w pokładzie 502 to wysoka, zmechanizowana ściana, gdzie znajduje się bardzo dobry węgiel. Kombajn pracuje praktycznie 24 godziny na dobę, zmiana pracowników następuje na dole. - Na jednej zmianie na ścianie pracuje 12 osób: 2 kombajnistów, 4 ślusarzy, 4 górników na początku i 4 na końcu – opowiadał Józef Kowalczyk, przewodniczący NSZZ Solidarność, jeden z opiekunów grupy.
Kobiety odetchnęły z ulgą, kiedy ponownie znalazły się na powierzchni. – Czuję się jak po szychcie - komentowała jedna z uczestniczek. Pomimo, że tylko przyglądały się pracy górników były naprawdę zmęczone po kilkugodzinnym pobycie na dole. Prezydent miasta przyznała, że warto było zamienić mundur galowy, który ubiera na górnicze uroczystości, na ubranie robocze. – Teraz znam pracę górników od podszewki, Barbórka będzie mi bliższa, bo na własne oczy widziałam tę trudną i niebezpieczną pracę, w hałasie i w zmiennych temperaturach - mówiła.
Z paniami spotkał się dyrektor kopalni, Wojciech Szymiczek, który wręczył certyfikaty potwierdzające pobyt na poziomie 1030 m. – Cieszę się, że były panie u nas na dole. Proszę, żebyście doceniały codzienną pracę swoich mężów i synów, życzę nam wszystkim bezpiecznej pracy. Szczęść Boże – mówił dyrektor KWK "Halemba-Wirek”. - Cieszę się, że pani prezydent jest tutaj z nami, to świadczy o tym, że jest zainteresowana pracą górników i tym, co się dzieje na kopalni – dodał dyrektor.
Oddział KWK „Halemba-Wirek” zatrudnia 3807 osób, w tym 3025 górników pracuje na dole. W zakładzie zatrudnionych jest 320 kobiet. Jedna pracuje na dole, w dziale tąpań.
W kopalni „Halemba – Wirek” „fedrują” cztery kombajny, na czterech ścianach : 416 418 402 i 502. Zasoby i żywotność KWK „Halemba –Wirek” została obliczona jeszcze na 98 lat do 2110 r.
Źródło: UM Ruda Śląska