Niespełna trzy miesiące działały nowo powołane organy samorządowe w Rudzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wszystko przez pozew jednego z członków spółdzielni, który po raz kolejny zakwestionował sposób przeprowadzenia wyborów.
- Zarząd spółdzielni usiłuje mieć wpływ na wybór członków rady nadzorczej, która notabene powinna go kontrolować – powiedział Krzysztof Masztalski, członek rudzkiej spółdzielni. - Niestety przekombinowano. Niektórzy ludzie zrobili wszystko co w ich mocy, aby po raz kolejny znaleźć się w radzie nadzorczej oraz w radzie osiedla. Nie przejmowano się statutem oraz prawem. Tak przeprowadzono te wybory – oznajmił Leon Swaczyna, także członek RSM.
- Sąd zalecił przeprowadzenie wyborów w oparciu o ustawę. I tak też zrobiliśmy. Natomiast teraz zarzuca nam się niezgodność wyborów ze statutem. Ja już sam nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale powalczymy – rzekł Józef Osmenda, przewodniczący zawieszonej rady nadzorczej w Rudzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
17 stycznia Sąd Okręgowy w Gliwicach wydał postanowienie o zabezpieczeniu roszczenia powoda oraz wstrzymał do prawomocnego zakończenia postępowania wykonanie kontrowersyjnych uchwał. Zarząd Rudzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej wniósł do Sądu Apelacyjnego w Katowicach zażalenie od decyzji gliwickiego sądu.
Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że przed kilkoma miesiącami największa rudzka spółdzielnia przegrała w sądzie podobną sprawę. - Spółdzielnia niczego się nie nauczyła i nadal działa wbrew przepisom – grzmiał Krzysztof Masztalski. Przewodniczący zawieszonej rady nadzorczej, Józef Osmenda uważa, że obecny pozew to przejaw frustracji osoby, której nie powiodło się w ostatnich wyborach. - Jestem pewny, ze gdyby ta osoba dostała się do rady to tego pozwu normalnie by nie było – powiedział Józef Osmenda.
Jaki będzie finał tej niekończącej się opowieści na razie nie wiadomo. Niestety sprawa może ciągnąć się w sądzie miesiącami, a RSM będzie zmuszony funkcjonować przez ten czas bez organów samorządowych.