Święcenie wielkanocnych pokarmów to wielkosobotnia tradycja, która od wieków jest kultywowana w kościołach rzymsko-katolickich w całej Polsce. Nie inaczej jest w miastach na Górnym Śląsku.

- To wielowiekowa tradycja, że wszystko co robimy, co spożywamy musi być pobłogosławione przez Boga. Dlaczego święcimy pokarmy akurat w Wielką Sobotę? Tego dnia czujemy już unoszący się zapach Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Przygotowujemy się do uczty, podczas której świętujemy ten fakt – zdradził ks. Robert Chudoba, diecezjalny duszpasterz akademicki w Gliwicach. 
 
W Parafii Św. Jacka w Bytomiu – Rozbarku obrzęd święcenia ma unikalny, regionalny charakter. To tutaj można spotkać co roku ludzi ubranych w ludowe stroje. I odnosi się wrażenie, że czas w tym miejscu po prostu się zatrzymał. 
 
- Pamiętam, że za pierwszym razem było nas w sumie może ze 120 osób. Z roku na rok przybywa osób, które chcą kultywować śląskie tradycje i właśnie w ten sposób święcą pokarmy wigilijne – powiedział Piotr Mankiewicz, pomysłodawca rozbarskiego święcenie pokarmów. 
 
Co ciekawe cały obrzęd święcenia odbywa się w języku śląskim. Miejscowi księża wierzą, że ich słowa są jednak w stanie zrozumieć wszyscy. 
 
- Wiele osób nie zna mowy śląskiej, ale wszyscy dajemy sobie jakoś radę. Dzisiaj coraz więcej osób nie wie co to korzenie, a to po prostu po śląsku pieprz – rzekł ks. Chudoba. 
 
W koszyczkach można znaleźć sól, chleb, wędlinę, chrzan, a nawet coś słodkiego. Nie może jednak zabraknąć jajek, które są symbolem nowego życia. Przygotowanie pięknych pisanek wymaga nie lada umiejętności.
 
Kolorowe stroje, piękne pisanki i śląska mowa. W Wielką Sobotę kościół św. Jacka ponownie pękał w szwach. To dowód na to, że Ślązacy chętnie sięgają do swoich korzeni.

Media

KOMENTARZE