21 kwietnia odbyła się kolejna tura rozmów o przyszłości Polskiej Grupy Górniczej. Wicepremier Jacek Sasin oraz prezes spółki, Tomasz Rogala nie doszli do porozumienia ze związkami zawodowymi, przez co plan ratunkowy stanął pod znakiem zapytania. Górnicy nie zgodzili się na obniżkę wynagrodzeń, a strona rządowa ostrzegła, że bez cięcia kosztów firmie grozi upadłość.

Polska Grupa Górnicza znalazła się na kolejnym rozdrożu. Strata operacyjna zanotowana przez spółkę na koniec 2019 roku rzędu 427 milionów złotych wymusiła opracowanie planu naprawczego. Ten zakłada ograniczenie czasu pracy do 4 dni oraz obniżkę wynagrodzeń o 20 procent na okres trzech miesięcy. Na takie warunki nie chcą zgodzić się związki zawodowe, które w ostatni wtorek dyskutowały na ten temat z wicepremierem Jackiem Sasinem oraz prezesem PGG, Tomaszem Rogalą.

- Nie otrzymaliśmy żadnej nowej propozycji, prócz tej która na stole pojawiła się już jakiś czas temu. Wiemy, że sytuacja jest trudna, ale nie możemy przystać na propozycję zarządu, która zakłada zmniejszenie wynagrodzeń o 20 procent. W dodatku usłyszeliśmy, że brak podpisanego porozumienia może skutkować ogłoszeniem upadłości przez spółkę. Poczuliśmy się postawieni pod ścianą - zdradził jeden ze związkowców.

Zdaniem ekonomistów, płynność finansowa górniczego potentata pogarsza z każdą toną niesprzedanego węgla, zalegającego na kopalnianych zwałach. Wpływ na taki stan rzeczy ma kilka czynników. Stosunkowo łagodna zima sprawiła, że zapotrzebowanie na czarne złoto zmalało. Negatywny wpływ na branżę energetyczną ma również pandemia koronawirusa, ponieważ wiele dużych, energochłonnych zakładów stanęło z dnia na dzień. Po drugiej stronie są wysokie koszty działalności kopalń. Agencja Rozwoju Przemysłu podaje, że wyprodukowanie 1 tony węgla w 2019 roku kosztowało średnio 346 złotych, a surowiec sprzedawano w najlepszym okresie za około 350 złotych za tonę.

Inny przedstawiciel związków zawodowych w rozmowie z dziennikarzem Trybuny Górniczej przyznał, że szanse na zwiększenie sprzedaży polskiego węgla są nikłe, ponieważ energia elektryczna wytwarzana na zachodzie Europy jest obecnie tańsza. Spółki energetyczny w Polsce nie zamierzają ponosić dodatkowych kosztów.

- Stoimy przed trudnym wyborem. Nawet jeśli podpiszemy porozumienie to PGG czeka i tak głęboka restrukturyzacja, która będzie wiązała się zamknięciem części kopalń. Dlatego nie jest wykluczone, że nie podpiszemy tego porozumienia i nie będziemy odwlekać nieuniknionego - stwierdził inny związkowiec na łamach strony internetowej trybuny.

Do 23 kwietnia związkowcy mają podjąć ostateczną decyzję, czy zgodzą się na warunki zaproponowane przez władze węglowego potentata.

KOMENTARZE