Związki zawodowe nadal nie doszły do porozumienia z władzami Polskiej Grupy Górniczej w sprawie planu ratunkowego dla spółki. Związkowcy domagają się gwarancji zatrudnienia dla górników w zamian za obniżkę zarobków o 20 procent. W sejmowych kuluarach coraz głośniej mówi się o konieczności likwidacji kolejnych śląskich kopalń. Na czarnej liście mają znajdować się między innymi KWK Ruda, Wujek, Sośnica oraz Bolesław Śmiały.
- To nie jest spór o to, że spółka zarobiła kilkaset milionów złotych i nie chce podzielić się z pracownikami zyskiem. To spór o to, że spółka straci setki milionów i może za chwilę musieć zwolnić pracowników - zdradził w jednej z audycji radiowych prezes PGG, Tomasz Rogala.
Sytuacja finansowa spółki pogarsza się z miesiąca na miesiąc. Brak podpisanego porozumienia ze związkami zawodowymi w sprawie planu naprawczego zamyka jej możliwość skorzystania z tarczy antykryzysowej przygotowanej przez rząd. W grę wchodzi pomoc rzędu 70 milionów złotych miesięcznie. Strona społeczna domaga się jednak przedstawienia szczegółowego planu naprawczego z gwarancją zatrudnienia dla załogi.
- Jak mamy przygotować taki dokument, jeśli nie wiemy, co się wydarzy? Na jakiej podstawie mamy stworzyć długofalowy plan, jeśli nikt dzisiaj nie wie, jakie będzie zapotrzebowanie na energię? Musimy być elastyczni - to jedyny plan możliwy w kryzysie. Mówimy o planie zachowawczym, o tym, co zrobić, żeby ratować firmę i miejsca pracy. Musimy zrobić wszystko, żeby dotrwać do końca kryzysu! - argumentował Tomasz Rogala.
Związkowcy deklarują, że górnicy są w stanie zgodzić się cięcia w płacach, jednak są zaniepokojeni zamiarem częściowego wstrzymania wydobycia oraz prac przygotowawczych na dole przynajmniej na miesiąc. Lider Sierpnia 80, Bogusław Ziętek obawia się, że może to oznaczać zamiar likwidacji kopalń Ruda, Sośnica, Wujek czy Bolesław Śmiały.
- Scenariusz z rozpoczęciem likwidacji tych kopalń może zostać już wcielony w życie w sierpniu. Trochę to wygląda tak, jakby chciano nas kroić po kawałku, ale efekt końcowy może być tylko jeden - zdradził Bogusław Ziętek.
Zdaniem ekonomistów, płynność finansowa górniczego potentata pogarsza z każdą toną niesprzedanego węgla, zalegającego na kopalnianych zwałach. Wpływ na taki stan rzeczy ma kilka czynników. Stosunkowo łagodna zima sprawiła, że zapotrzebowanie na czarne złoto zmalało. Negatywny wpływ na branżę energetyczną ma również pandemia koronawirusa, ponieważ wiele dużych, energochłonnych zakładów stanęło z dnia na dzień. Po drugiej stronie są wysokie koszty działalności kopalń. Agencja Rozwoju Przemysłu podaje, że wyprodukowanie 1 tony węgla w 2019 roku kosztowało średnio 346 złotych, a surowiec sprzedawano w najlepszym okresie za około 350 złotych za tonę.