Fot. PGG Fot. PGG

Czy województwo śląskie zostanie odcięte od świata? Dlaczego w tym regionie przypadków zakażenia koronawirusem jest najwięcej? Takie i inne pytania stawiały media w całej Polsce. Na Śląsku przeprowadzone testy wykazały, że zarażonych zostało 4399 osób, z czego 158 zmarło. Co ciekawe współczynnik umieralności jest w tym regionie niższy niż na Mazowszu, Opolszczyźnie czy na całym świecie. Eksperci nie ukrywają, że warto trzymać rękę na pulsie, ale przestrzegają przed sianiem paniki.

Ponad 46 tysięcy przeprowadzonych testów, 4399 zainfekowanych osób i 158 zgonów - tak wygląda aktualny bilans koronawirusa w województwie śląskim. Region w szybkim tempie stał się polskim epicentrum choroby, a największe dotychczas jej ognisko odkryto w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej oraz Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W sumie zachorowało ponad 1000 górników oraz 700 osób z ich rodzin. Kilka zakładów górniczych wstrzymało lub mocno ograniczyło wydobycie. Trwają badania przesiewowe w pięciu kopalniach.

- Mamy w Polsce model ogniskowy zakażeń wirusem COVID-19. Jeśli przebadamy wszystkich chorych górników w pięciu kopalniach, mam nadzieję, że to ognisko uda się opanować i sytuacja wróci do normy - powiedział podczas konferencji prasowej minister zdrowia, Łukasz Szumowski.

Wielu naukowców zastanawia się, czy gęstość zaludnienia w poszczególnych miastach ma znaczący wpływ na rozmiar epidemii? Urbanistka Wanli Fang i specjalista od zarządzania kryzysowego Sameh Wahba obalili ten mit wskazując na takie metropolie, jak Seul czy Szanghaj, które doskonale poradziły sobie z zagrożeniem. Na Śląsku dopiero od niedawna wykonuje się większą ilość testów, ale nadal średnia jest niższa niż na Mazowszu czy w Wielkopolsce.

- W Polsce wykrywa się sporo chorych w stanie lekkim i najczęściej stosunkowo młodych. Tam, gdzie nie doszło jeszcze do masowych zachorowań, epidemia wciąż się rozwija. W takiej sytuacji jest właśnie Polska, nadal jesteśmy przed szczytem zachorowań, bardziej niż np. Holandia czy Szwecja. Są jedyne dwa sposoby, żeby się uodpornić: przechorować infekcję lub poddać się szczepniu. Problem w tym, że szczepionki jeszcze nie ma. - powiedział dr Paweł Grzesiowski, epidemiolog.

Teraz epidemiolodzy przyglądają się z uwagą kopalniom, gdzie liczba chorych rośnie w szybkim tempie. Prezydent Rybnika, Piotr Kuczera uważa, że problem został na początku epidemii w Polsce zbagatelizowany.

- Należało zadbać o większe bezpieczeństwo na kopalniach. Tym bardziej że pierwsze przypadki koronawirusa na Śląsku były w Rybniku. Mam świadomość, że to bardzo trudne, ale mam też wrażenie, że ten problem zbagatelizowano. Z drugiej strony można postawić tezę, że gdyby w dużych skupiskach pracowniczych w innych częściach Polski takie testy przeprowadzić, być może efekt byłby podobny - stwierdził prezydent Kuczera.

Co ciekawe na Śląsku współczynnik umieralności wśród zarażonych wynosi 3,61 procent i jest niższy niż średnia w całej Polsce - 4,96 procent oraz na całym świecie - 6,66 procent. Dla porównania na Mazowszu umiera średnio 7,9 procent zakażonych, Opolszczyźnie 7,2 procent, a Podkarpaciu 7,8 procent.

 

 

KOMENTARZE