W dobie koronawirusa, który ma negatywny wpływ na całą polską gospodarkę, politycy chcą przyznać sobie wysokie podwyżki. W Sejmie w ekspresowym tempie przystąpiono do drugiego czytania ustawy, dzięki której więcej mają zarabiać prezydent, marszałkowie obydwu izb parlamentu, parlamentarzyści, ministrowie i wojewodowie. Wynagrodzenie po raz pierwszy w historii ma otrzymać również pierwsza dama. Wzrosnąć mają subwencje dla partii politycznych.
Projekt ustawy ws. wynagrodzeń zakłada powiązanie płac najważniejszych osób w państwie - nie jak do tej pory z kwotą bazową ustalaną w ustawie budżetowej, ale z wynagrodzeniem sędziów Sądu Najwyższego. Podstawa wynagrodzenia takiego sędziego to obecnie 4839, 24 zł. Żeby obliczyć wynagrodzenie zasadnicze mnoży się je przez mnożnik 4,13. Po podwyżce prezydent RP zarabiałby ponad 25 tysięcy złotych, marszałkowie Sejmu i Senatu prawie 22 tysiące złotych, ministrowie ponad 17 tysięcy złotych.
Na sowite podwyżki mogą również liczyć posłowie, senatorowie czy wojewodowie. Parlamentarzyści zarobią o prawie 58 procent więcej. Przeciwni podwyżkom są posłowie Konfederacji.
- Być może stoimy u progu kryzysu gospodarczego, więc trudno wyobrazić sobie bardziej niefortunny moment na wprowadzenie podwyżek - powiedział na gorąco śląski poseł Konfederacji, Dobromir Sośnierz.
Po uchwaleniu ustawy przez Sejm na rekordowe subwencje będą mogły również liczyć partie polityczne. O 10 milionów więcej otrzymają Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska.