Fałszywe alarmy to nadal plaga w wielu śląskich miastach. Przyznają to strażacy, policjanci oraz medycy. A każdy wyjazd to ogromne ryzyko i spore koszty. Na całe szczęście kary dla dowcipnisiów są coraz surowsze.
Autorzy fałszywych alarmów nie mogą się czuć bezkarni. Policja dzięki zaawansowanej technologii wykrywa coraz więcej sprawców. W ubiegłym tygodniu śląscy funkcjonariusze złapali dwie mieszkanki Bytomia, które zgłaszały fikcyjne pożary. - Panie zgłaszały blisko swego miejsca zamieszkania fikcyjna pożary, ponieważ jak przyznały chciały popatrzeć na strażaków w akacji - zdradził Adam Jakubiak, rzecznik prasowy bytomskiej policji. Koszty każdej akcji są niebagatelne. W przypadku jednego wyjazdu straży pożarnej do fałszywego pożaru to nawet kilka tysięcy złotych. Przed kilkoma miesiącami podwyższono kary dla autorów fałszywych alarmów. Teraz takiej osobie może grozić nawet 8 lat więzienia. Każdy fałszywy alarm to tysiące złotych wyrzuconych w błoto. To także ryzyko, że gdzieś, ktoś może naprawdę potrzebować pomocy.