Służby miejskie, straż pożarna, policja, sanepid, kopalnie i Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych walczą wspólnie ze skutkami ulewy, która w nocy przeszła przez Rudę Śląską. Działania skoncentrowane są szczególnie w czterech miejscach, gdzie nocna nawałnica wyrządziła najwięcej szkód. Władze miasta już zadeklarowały pomoc dla osób poszkodowanych przez wodę w wysokości 1 tys. złotych na osobę.
Najbardziej zalane obszary to ulica Radoszowska, osiedle przy ul. Zgrzebnioka, osiedle przy ul. ZMP - tzw. Niebieskie Dachy oraz ulice Kokota i Gęsia, które zagrożone są wylaniem Potoku Bielszowickiego. Zalane zostały samochody i dolne kondygnacje budynków. Dodatkowo strażacy musieli w nocy walczyć z pożarem domu przy ul. Admiralskiej, w którym po uderzeniu pioruna spalił się dach i poddasze. Na szczęście mieszkańcom nic się nie stało.
- O 2.00 w nocy pojawiło się nieznaczne zalewisko na ul. Nowary, które zostało szybko wypompowane. Jednak druga fala deszczu o 3.00 utworzyła wielkie zalewiska w kilku miejscach – relacjonował dziś podczas posiedzenia miejskiego sztabu kryzysowego Roman Dymek, naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego. - Niezwłocznie po zgłoszeniach mieszkańców, już od ok. 3.00, przekazywaliśmy informacje do odpowiednich służb. Oprócz zasobów miejskiego magazynu przeciwpowodziowego zaangażowaliśmy do akcji również firmy prywatne – poinformował naczelnik.
W najbardziej poszkodowane miejsca udała się z samego rana prezydent Grażyna Dziedzic.
– Mieszkańcy reagują z dużym zrozumieniem. Jestem pełna podziwu dla ich opanowania. Staramy się wykorzystać wszystkie możliwości, aby pomóc im jak najszybciej i najskuteczniej – podkreślała prezydent miasta. Po zapoznaniu się z sytuacją w terenie Grażyna Dziedzic zwołała sztab kryzysowy, w którym uczestniczyli przedstawiciele Wydziału Zarządzania Kryzysowego, Straży Miejskiej,Straży Pożarnej, Policji, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, sanepidu, rudzkich kopalń i Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych.
- Akcją na miejscu podtopienia dowodzi zawsze strażak, my wspomagamy działania ratownicze i koordynujemy współpracę różnych służb – mówi Roman Dymek. Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Rudzie Śląskiej odnotowała dotychczas 20 zgłoszeń. W całym województwie
do godz. 8.00 strażacy zakończyli 150 interwencji, obecnie prowadzą jeszcze 95.
Dużym utrudnieniem w przypadku osiedli w dzielnicy Bykowina czy ul. Radoszowskiej był brak prądu, który nastąpił po zalaniach i uniemożliwiał działanie znajdujących się tam wydajnych pomp. Podkreślali to szczególnie dyrektorzy kopalń, których instalacje, zazwyczaj usuwające nadmiar wody, były unieruchomione z powodu braku zasilania. Do jednego z mieszkańców, który korzysta
w domu z respiratora, Wydział Zarządzania Kryzysowego dostarczył agregat.
Osuszenie zalanych obszarów to najpilniejsza potrzeba, ale nie koniec akcji. Pracownicy socjalni już kontaktują się z poszkodowanymi rudzianami, aby rozeznać ich potrzeby. – W pierwszej kolejności zabezpieczamy najważniejsze potrzeby bytowe. Będziemy też występować o pomoc do wojewody – mówi Krystian Morys, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Mamy też świadomość, że jest też sporo innych miejsc, gdzie wystąpiły podtopienia na mniejszą skalę. Tam też trafią nasi pracownicy – zapewnia. Zalane obszary trzeba będzie też uporządkować, zwłaszcza że zostały podtopione pojemniki na śmieci. Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych wysyła na bieżąco sprzęt i pracowników tam, gdzie można już sprzątać.
Z miejskiego magazynu przeciwpowodziowego do akcji skierowano pięć pomp o małej wydajności, jeden zestaw o dużej wydajności oraz 3 tysiące worków z piaskiem. Kolejne worki są na bieżąco napełniane. W akcji uczestniczą strażacy z państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Wydział Zarządzania Kryzysowego zaangażował też 4 firmy prywatne, które wspomogły działania
7 samochodami, w tym ciężarowymi i koparko - ładowarkami oraz 25 pracownikami.
Zamknięte dla ruchu są ulice Radoszowska i Kokota, Policjanci i strażnicy miejscy kierują samochody i autobusy objazdami. Kluczowy dla rozwoju sytuacji jest brak kolejnych opadów.
– Prognozy są dla nas korzystne, opady mają być jedynie przelotne. Wszyscy mamy nadzieję, że się to sprawdzi – mówi Jacek Morek, zastępca prezydent miasta. – Cały czas monitorujemy sytuację, aby wykorzystywać nasze zasoby w najbardziej optymalny sposób – zapewnia.
Dotknięte podtopieniami miejsca są problemem od wielu lat. Szkody górnicze doprowadziły do powstania tam niecek bezodpływowych, w których przy tak dużych opadach bardzo szybko zbiera się woda. - Po tym, jak opanujemy sytuację i pomożemy poszkodowanym, musimy spotkać się kolejny raz i wspólnie zastanowić, jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości – zapowiada prezydent Grażyna Dziedzic.