O ponad 7,5 mln zwiększony zostanie kapitał zakładowy rudzkiego parku wodnego. Rudzcy radni jednogłośnie zdecydowali, że miasto wniesie do spółki dodatkowe udziały, które uratują Aquadrom przed ogłoszeniem upadłości. Dzięki podjętej uchwale zażegnane zostało niebezpieczeństwo przejęcia kontroli nad całym aquaparkiem przez syndyka.

Rosnące zobowiązania parku wodnego wobec miasta – to główne przyczyny kłopotów finansowych rudzkiego aquaparku. Spowodowały one, że w sumie zobowiązania Aquadromu przewyższyły wartość jego kapitału zakładowego, co zgodnie z obowiązującymi przepisami jest przesłanką do ogłoszenia upadłości spółki. - Niski kapitał zakładowy czyni spółkę bardzo wrażliwą na występowanie takich sytuacji, jak obecna. Jest to szczególnie widoczne właśnie w początkowym okresie rozruchu - komentuje zarząd Aquadromu. Na szczęście w takiej sytuacji przepisy prawa zostawiają „uchyloną furtkę” dla udziałowców, którzy mogą wnieść do powołanej przez siebie spółki nowe udziały, zwiększając tym samym wysokość kapitału zakładowego. Zgodnie z podjętą dziś uchwałą w rudzkim Aquaparku będzie on teraz wynosił prawie 15 mln zł. - To czysty zabieg księgowy -  wyjaśnia prezydent Grażyna Dziedzic. - W ten sposób zobowiązania Aquadromu wobec miasta zostaną zamienione na dodatkowe udziały, a Aquadrom poprawi swoją sytuację finansową - dodaje.

- Dzisiaj oczywiście zagłosuję za tym, żeby ten dług zamienić na udziały, bo to jest jedyne rozsądne rozwiązanie - komentował podczas sesji radny opozycji Jarosław Kania. - Jeżeli to już jest naszą własnością, jest problemem, to postarajmy się wspólnie ten problem rozwiązać. Musimy zrobić naprawdę wszystko, żeby ten projekt zabierał nam najmniej pieniędzy, a spełniał swoją funkcję - dodawał. Jednocześnie radny zaapelował do zarządu spółki o przedstawienie planu jej dalszego funkcjonowania.

Od  początku realizacji tej kontrowersyjnej inwestycji było wiadomo, że miasto będzie musiało do niej dopłacać. Choć zarówno radni, jak i mieszkańcy byli przekonywani, że inwestycja będzie się spłacać sama, a partner prywatny weźmie na siebie część ryzyka inwestycyjnego. Kluczowy był  rok 2009, kiedy to ówczesne władze Rudy Śląskiej poręczyły spółce budującej park wodny kredyt wraz ratami odsetkowymi do kwoty 230 mln zł.  

Do końca 2012 roku rudzki park wodny spłacał kredyt samodzielnie. Problemy pojawiły się na początku bieżącego roku, kiedy to okazało się, że spółka nie posiada środków na pokrycie zobowiązań kredytowych. Od tego też czasu kredyt zaciągnięty na budowę Aquadromu jest spłacany przez miasto - tak mówi bowiem uchwała radnych z 2009 roku. W pierwszej połowie tego roku miasto musiało splacić 7,3 mln zł kredytu. - Dzięki temu zmniejsza się zadłużenie spółki wobec banku, ale za to rosną zobowiązania wobec miasta. To zaś pogarsza sytuację bilansową spółki Aquadrom - podkreśla prezydent Grażyna Dziedzic.

Jak podkreślają władze Rudy Śląskiej, w zaistniałej sytuacji najważniejsze jest opracowanie programu naprawczego. Jego sporządzenie Grażyna Dziedzic zleciła zarządowi aquaparku już na początku maja. Obecnie oczekuje na jego wyniki. Ratunkiem dla rudzkiego aquadromu jest większa frekwencja. Im więcej osób będzie go odwiedzać, tym większe będą jego przychody.  - Spółka nie osiągnęła jeszcze pełnej zakładanej frekwencji, w związku z czym na obecnym etapie eksploatacji koszty działalności przewyższają przychody ze sprzedaży - komentuje zarząd spółki. - Od momentu otwarcia obiektu wykazują one jednak stałą tendencję wzrostową - podkreśla.  

- Będziemy za wszelką cenę starali się zwiększyć przychody parku wodnego - zapowiada prezydent Dziedzic. - Mam nadzieję, że mieszkańcy Rudy Śląskiej oraz innych miast metropolii przekonają się, że nasz obiekt jest naprawdę atrakcyjny, że warto go odwiedzać - komentuje.  

Z pewnością przychody parku wodnego byłyby wyższe, gdyby obiekt miał już uruchomioną strefę suchą. Niestety radni PO, PiS i RAŚ na sesji w listopadzie ubiegłego roku nie zgodzili się na zaciągnięcie przez spółkę Park Wodny kredytu na ten cel w wysokości około 7 mln zł.  - Wielka szkoda. Do dziś nie mogę zrozumieć tej decyzji. Strefa sucha na pewno przyczyniłaby się do wzrostu przychodów Aquadromu, a co za tym idzie, poprawiłaby sytuację finansową spółki. Zwłaszcza, że  w Rudzie Śląskiej wciąż brakuje siłowni, czy też boisk do gry w squash - komentuje prezydent Rudy Śląskiej.

Przypomnijmy, że prace nad realizacją inwestycji rozpoczęto w 2006 roku. Od tego czasu do końca 2010 roku na ten cel wydano 23 mln zł. Fakt ten sprawił, że realizacja przedsięwzięcia okazała się praktycznie nie do zatrzymania. Za zerwanie kontraktu miasto musiałoby wypłacić wykonawcom około 20 mln zł, a za doprowadzenie placu budowy do stanu pierwotnego, kolejne 6 mln zł. W sumie przerwanie budowy parku wodnego „kosztowałoby” Rudę Śląską około 50 mln zł. – Od samego początku należałam do sporej grupy osób, które twierdziły, że Rudy Śląskiej nie stać na tak kosztowną inwestycję. Przewidywałam, że miasto będzie musiało spłacać  zaciągnięty na nią kredyt. To z myślą o budowanym właśnie parku wodnym mówiłam w kampanii wyborczej, że jestem przeciwko zbędnym w mieście inwestycjom – komentuje prezydent Dziedzic.

Budowa Aquadromu kosztowała 119 mln złotych. Obiekt w całości został wybudowany z pieniędzy pochodzących z kredytu, który poręczył rudzki samorząd.  Zakończenie spłaty kredytu ma nastąpić w 2036 roku. Do tego czasu na ten cel w miejskim budżecie zarezerwować trzeba 13 mln zł rocznie. Od chwili otwarcia obiekt odwiedziło około 170 tys. osób.

KOMENTARZE