Miało być taniej, miało być bezpieczniej. Niestety, wspólne utrzymanie Drogowej Trasy Średnicowej na razie zostanie tylko w planach, bo z inwestycji wyłamała się Ruda Śląska. – Żadna z ofert, które zostały złożone w przetargu nie jest dla nas korzystna – przekonuje prezydent Rudy Śląskiej Grażyna Dziedzic. Z taką interpretacją nie zgadzają się włodarze pozostałych miast (Chorzów, Świętochłowice, Zabrze), które brały udział w tym projekcie.
Za całość prac odpowiadały Świętochłowice, które organizowały przetarg. - Uważam, że pani prezydent Dziedzic jest nieodpowiedzialna, a kwoty, które podała nie są poparte faktami – powiedział prezydent Świętochłowic Dawid Kostempski na łamach portalu naszemiasto.pl
Włodarze Rudy Śląskiej brali aktywny udział w spotkaniach dotyczących wspólnego utrzymania DTŚ-ki. O żadnym zaskoczeniu więc czy niewiedzy w kwestii pieniędzy nie mogło być mowy. W poniedziałek natomiast w mediach pojawiły się informacje kolportowane z rudzkiego magistratu, że miasto Ruda Śląska nie podpisze umowy, bo oferty przekraczają dostępne środki budżetowe. Przekaz płynący z biura prasowego był jasny: oszczędność przede wszystkim. A może problem leży gdzieś indziej?
Pewne światło na „ten problem” rzucił wiceprezydent Rudy Śląskiej Jacek Morek, który mówi: - Problem jednak w tym, że na utrzymanie DTŚ-ki nasze miasto zarezerwowało środki podobne do kwot, jakie za tego rodzaju usługi płaciliśmy do tej pory, czyli ok. 180 tys. zł.
Czy komuś przy ustalaniu tej kwoty nie zabrakło wyobraźni (kłania się inflacja)? Czy nie jest ona zbyt mała? I w końcu - na kim się odbije – ten brak porozumienia?
Przetarg trzeba teraz unieważnić. Władze Świętochłowic jednak zapowiadają, że kolejny będzie zorganizowany za rok.