6 listopada na Górnym Śląsku kilkakrotnie zatrzęsła się ziemia. W kopalni "Piekary" w wyniku tąpnięcia ucierpiało pięciu górników. W Rudzie Śląskiej – Halembie krótko przed północą odnotowano wstrząs o sile 3 stopni w skali Richtera.
- Byłam przerażona. Ten wstrząs mnie obudził, kilka szafek w mieszkaniu się otwarło. Było kilka minut przed 24 – mówi mieszkanka Halemby. - Gdybym nie miał telewizora przykręconego do ściany, to pewnie by spadł – żalił się inny mieszkaniec. - Dawno nie było tak silnego wstrząsu. Na 6 piętrze wszystko się kołysało. Bałam się, że lampa spadnie mi na głowę – relacjonuje halembianka.
- Naukowcy z Krakowa, z którymi współpracujemy potwierdzili, że wstrząsy z 6 listopada to efekt działalności górniczej, na którą nałożyła się normalna sejsmiczna, aktywność górotworu – oznajmiła Jolanta Talarczyk, rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego.
Na całe szczęście wstrząs nie wywołał żadnych poważnych zniszczeń na powierzchni. A wszystko zakończyło się na strachu. Wyższy Urząd Górniczy podkreśla, że wszystkie kopalnie fedrujące pod miastem zwracają baczną uwagę na profilaktykę tąpaniową. Rękę na pulsie starają się trzymać również władze miasta. Romuald Pasternok z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska przekonuje, że wszystko jest pod kontrolą. - Ruchy górotworu na terenie miasta monitorują przykopalniane stacje sejsmiczne. W przypadku wstrząsu wysokoenergetycznego dyrekcja zakładu górniczego informuje o nim magistrat – zdradził Romuald Pasternok z UM Ruda Śląska.