Powinny ratować życie w razie podziemnego pożaru lub zagrożenia metanowego – aparaty ucieczkowe, stosowane min. w kopalniach należących do Kompanii Węglowej okazały się uszkodzone. Takie są efekty kontroli przeprowadzonej min. przez Wyższy Urząd Górniczy.
Wadliwe aparaty wyprodukowała firma z Tarnowskich Gór. Kontrole w Kompanii Węglowej zaczęły się po sygnałach od górników, którzy zaalarmowali, że ich zdaniem aparaty są nieszczelne. Po skontrolowaniu 15 kopalni znaleziono ponad 2 tysiące aparatów, które nie nadawały się do użytku. Sprawdzono także 5 aparatów działających w Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego. Okazało się że jeden na pięć jest zepsuty. - W listopadzie ubiegłego roku, podczas Komisji Bezpieczeństwa Pracy w Górnictwie, która jest organem doradczym prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, temat aparatów był bardzo szeroko omawiany. Prezes WUG-u apelował do wszystkich przedsiębiorców górniczych, by Ci zajęli się sprawdzeniem tych aparatów, które są użytkowane w zakładach. To ogrom pracy, bowiem takich aparatów jest ponad 70 000 – tłumaczy Jolanta Talarczyk, rzecznik prasowy Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach.
Koszt jednego aparatu ucieczkowego to około tysiąc złotych. Aparaty ucieczkowe to niewielkie zbiorniki z tlenem, dzięki którym przez godzinę można oddychać w ekstremalnych warunkach.