W miniony piątek przed Sądem Rejonowym w Rudzie Śląskiej rozpoczęła się sprawa "Referendyści kontra Prezydent Miasta Ruda Śląska".
Początek tej sprawy to rok 2013 i okres zbierania podpisów pod referendum w sprawie odwołania Prezydenta Miasta Ruda Śląska. - Wszyscy pamiętamy konferencję z 13 maja, gdzie w sposób niedopuszczalny dla nas zostaliśmy pomówieni przez panią prezydent o jakieś machlojki, jakieś przestępstwa, złamanie prawa – mówi Bartosz Szabatowski z grupy referendalnej.
To właśnie ta konferencja stała się powodem dla którego referendyści i Prezydent Miasta trafili do sądu. - Nie mogliśmy tego zostawić bez echa. W tamtym roku złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura przyznała nam status pokrzywdzonych, automatycznie przesłała wniosek do sądu i po niespełna roku udało nam się doczekać pierwszej rozprawy – przypomina Bartosz Szabatowski
Podczas pierwszej rozprawy referendyści złożyli propozycję porozumienia – to jednak zostało przez pełnomocnika Grażyny Dziedzic odrzucone. - To Pani Prezydent przez swoje działanie pokazała, że jednak chce, żebyśmy musieli udowodnić, że się myli. Po prostu chodziło o to, żeby przeprosiła i wycofała te pomówienia – komentuje Szabatowski.
Proces będzie więc toczył się dalej. Prezydent Miasta sprawy nie chce komentować - Komentować nie będę ponieważ nikogo nie obraziłam – mówi Prezydent Miasta Grażyna Dziedzic
Kolejna rozprawa w połowie maja.