Mieli 90 dni na uzbieranie 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy o uznanie Ślązaków za mniejszość etniczną. W połowie lipca dopięli swego. Teraz wszystko zależy od posłów. O co tak naprawdę chodzi w śląskim przebudzeniu sprawdzał Rafał Szlaga.
124 tysiące podpisów zebrał Ruch Autonomii Śląska wspierany przez inne śląskie organizacje pod obywatelskim projektem ustawy o uznanie Ślązaków za mniejszość narodową.
- Podpisy zbieramy nadal. Dopiero w piątek jedziemy zawieźć listy do Warszawy. Jeżeli ktoś ma jakieś podpisy w domu to proszę o dostarczenie ich do koordynatorów zbiórki. Każdy podpis jest na wagę złota. Lepiej będzie wyglądało w stolicy jeżeli przywieziemy 150 tysięcy podpisów – powiedział Leon Swaczyna, członek zarządu Ruchu Autonomii Śląska.
Głosy poparcia zbierano na terenie trzech województw. Kilka razy w tygodniu żółto-niebieski namiot stawał w Rudzie Śląskiej. Zainteresowanie akcją było spore.
- Najbardziej budujące było to, że nawet ludzie, którzy nie są Ślązakami i mówili o tym otwarcie wpisywali się na listę. Co ciekawe robili to chętniej niż rodowici Ślązacy, którzy zastanawiali się po co to podpisywać, czemu mam podać PESEL – zdradził Swaczyna.
Ustawa ma pomóc w ochronie miejscowego dziedzictwa. Już za kilkanaście lat językowi śląskiemu grozi wymarcie, natomiast lekcje regionalne w szkołach to nadal fikcja.
- Nastąpiło przebudzenie świadomości. Młodsze pokolenie Ślązaków, 20 i 30-latków, szuka tych swoich korzeni, pytania o nie, docieka prawdy. Nagle ci młodzi ludzie zauważają, że historia ich przodków jest inna niż ta, o której uczy się w szkole – oznajmił Jerzy Ciurlok, publicysta.
Do wielkiej akcji zbierania podpisów włączyło się większość śląskich stowarzyszeń i organizacji. Zdaniem publicysty, Jerzego Ciurloka taki kapitał grzechem byłoby zmarnować.
- Większość tych organizacji się zjednoczyło. Nawet pewne koła Związku Górnośląskiego wzięły udział w tej zbiórce. I to jest wspaniałe, ponieważ dowodzi temu, że wszyscy mamy wspólny cel – dodał Ciurlok.
Od samego początku akcji w śląskie przebudzenie mocno wierzył lider Ruchu Autonomii Śląska, Jerzy Gorzelik.
- Istnieje taki moment, kiedy trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Zwłaszcza, kiedy wszelkie wysiłki i próby podjęcia dialogu są przez władze w Warszawie ignorowane. A niestety mamy do czynienia z takim przysłowiowym gadaniem dziada do obrazu – powiedział w dniu rozpoczęcia akcji lider Autonomistów, Jerzy Gorzelik.
18 lipca Ślązacy zawiozą listy do Warszawy. Marszałek Sejmu będzie miał 3 miesiące na sprawdzenie podpisów oraz podanie ustawy pod pierwsze czytanie.