Polacy coraz mniej ufają politykom. Afery, źle przygotowane ustawy, niedotrzymane obietnice – tak najczęściej postrzegają posłów, wyborcy. Lepszych notowań nie mają również samorządowcy, którzy na niższym szczeblu, także potrafią wystawić cierpliwość obywateli na ciężką próbę.

Zwykło się mówić, że łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Przekonał się już o tym nie jeden poseł i nie jeden rajca, starając się o reelekcję. Nie inaczej jest w Rudzie Śląskiej, gdzie obecna Rada Miasta ma już za sobą jedną czwartą kadencji. - Należy ten okres kadencji określić jako okres trudny, okres, w którym niestety Miasto czeka wiele wyrzeczeń, wiele trudnych decyzji. Jest to trudna kadencja – mówi Józef Skudlik, radny. - Tej Radzie przyszło pracować w trudniejszych uwarunkowaniach niż Radzie poprzedniej kadencji, a nawet Radzie sprzed dwóch kadencji – tłumaczy Józef Osmenda, radny.

Lokalne afery, nieporozumienia, słowne utarczki podczas sesji – tak wygląda polityczna walka na samorządowym froncie, zwanym także zapleczem ekstraklasy. - O wiele łatwiej jest wziąć jakiegoś tabloida, przeczytać parę tematów i człowiek niby już ma odpowiedni zasób wiedzy. Ale nikomu nie chce się śledzić uchwał, ustaw, rozporządzeń – tłumaczy Józef Osmenda. Niestety tabloidyzacja życia politycznego postępuje, co nie dziwi politologów.

Z roku na rok rośnie świadomość polityczna Polaków, a co za tym idzie polityka samorządowa cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Jak mieszkańcy Rudy Śląskiej oceniają polityków? - Na 4 minus. Nie jest źle, ale zawsze może być jeszcze lepiej – powiedział jeden z mieszkańców Nowego Bytomia. - Jak oceniam naszych radnych? Powiem, że średnio. Tak naprawdę to nigdzie nie brakuje osób, które „cyganią” - dodał nieco zbulwersowany rudzianin.

Niestety, negatywny wizerunek samorządu przekłada się na postrzeganie całego miasta lub gminy. A od takich miejsc możni i bogaci inwestorzy najczęściej trzymają się z daleka.

KOMENTARZE