Mecz Kamionki Mikołów z Gwiazdą Ruda Śląska był jednym z tych spotkań, w którym ma się decydować awans do ekstraklasy futsalu. Zarówno bowiem Kamionka, jak i Gwiazda plasują się w czołówce I ligi grupy południowej. Zwycięzca odskakiwał rywalowi i w lepszych humorach wkraczał w rundę rewanżową. Pojedynek w Mikołowie wygrała Gwiazda 7-4, ale... - wrażenie z drugiej połowy trochę popsuło odbiór całego meczu - przyznał trener rudzian, Tomasz Klimas. 

Rudzianie bardzo dobrze zagrali w pierwszej połowie. Po dwudziestu minutach prowadzili 5-0 i wydawało się, że już jest "pozamiatane". Gospodarze jednak po wznowieniu gry szybko zdobyli pierwszą bramkę, z czasem drugą, natomiast rudzianie nie przypominali drużyny z pierwszej połowy. Dodatkowo szybko łapali faule. - Zbyt szybko złapaliśmy cztery faule. To było dla nas bardzo niekorzystne. Nie mogliśmy wtedy już grać swojego futsalu - tłumaczył Tomasz Klimas, który mimo wysokiego prowadzenia już po czterech minutach gry poprosił o czas. 

Uspokoiła grę dopiero bramka Szymona Łuszczka zdobyta w 36 minucie. Gospodarze przestali wierzyć w korzystny wynik, chociaż strzelanie na tym golu się nie zakończyło. Gwiazda ostatecznie wygrała 7-4, a trzy bramki dla rudzian zdobył Wojciech Działach. Dwie dołożył Dorian Grudzień. 

Gwiazda ma 23 punkty i pierwszą rundę zakończy co najmniej na drugim miejscu w pierwszej lidze. 

KOMENTARZE