Deszczowa pogoda nie zachęcała w sobotę do wybrania się na stadion. Zmagania Grunwaldu Ruda Śląska z rezerwami chorzowskiego Ruchu oglądała garstka najwierniejszych kibiców. Pierwsi do ataku przystąpili gospodarze, którzy na ligowe zwycięstwo czekają od 30 sierpnia.
W 6. minucie wynik powinien otworzyć Dariusz Kot. Niestety napastnik Zielonych przegrał pojedynek z bramkarzem.
- Takie okazje nazywa się 150-procentowymi. Wielka szkoda, że Darek w tej sytuacji nie trafił do siatki, bo wtedy moglibyśmy lepiej wejść w to spotkanie - analizował po meczu trener Jacek Bratek.
Goście wyszli na prowadzenie w 21 minucie po wzorowo przeprowadzonym kontrataku. Sebastian Janik zagrał na wolne pole do Kamila Włodyki, który nie zmarnował sytuacji sam na sam z golkiperem.
Po zmianie stron gospodarze za wszelką cenę chcieli doprowadzić do wyrównania. Niestety już tradycyjnie szwankowała skuteczność. Na bramkę Kamila Lecha uderzali Kamil Ciołek oraz Marcin Łęcki, jednak za każdym razem górą był golkiper przyjezdnych.
W 76. minucie Ruch mógł zdobyć gola na 2:0. Sebastian Janik odegrał piłkę na 20 metr do Włodyki, który w dogodnej sytuacji posłał futbolówkę nad poprzeczką.
Grunwald dopiął swego w 87. minucie. Łukasz Maciongowski dośrodkował piłkę w pole karne, błąd popełnił Lech, a Kamil Zalewski z bliska głową wpakował piłkę do siatki. Halembianie chcieli pójść za ciosem, ale aż do końcowego gwizdka sędziego nie zdołali już poważniej zagrozić bramce Niebieskich.
Więcej w poniedziałkowym serwisie sportowym o godzinie 17:40.