Zainaugurowana kilka tygodni temu akcja nabiera rozpędu. Życie po śmieciach to jedna z pierwszych akcji społecznych uświadamiających jak dużym zagrożeniem są nielegalne wysypiska śmieci w naszym kraju.

Znajdują się zarówno z dala od zabudowań, jak i w okolicach domów mieszkalnych. Śmieci. Wiosenna pogoda odsłoniła to co zakrywał śnieg. A obraz jest wstrząsający. Opony, butelki, stare torby, walizki, wiklinowe kosze, wersalki. Oprócz tego plastikowe butelki, pozostałości jedzenia.

23 lutego w redakcji Dziennika Zachodniego” zainaugurowano akcję społeczną „Życie po śmieciach”. Akcje, która ma pokazać że wygląd naszego otoczenia, poziom zanieczyszczeń oraz ilość śmieci zależy przede wszystkim od nas.

Statystyki pokazują, że problem nielegalnych wysypisk jest niezwykle ważny. W ankiecie przeprowadzonej przez Dziennik Zachodni aż 90% mieszkańców Górnego Śląska stwierdziło, że w swoim najbliższym otoczeniu zetknęło się z nielegalnymi wysypiskami. 1% nie zwróciła na to uwagi. Tylko 9% nie zauważyło tego problemu.

Pokazują to nie tylko statystyki, lecz także interaktywna mapa nielegalnych wysypisk. Dziennikarze lokalnych dodatków oraz internauci mogą informować redakcję Dziennika Zachodniego o nielegalnych składowiskach odpadów. Informacje wysyłane pod adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. tworzą wirtualną mapę zamieszczana na stronach internetowych gazety.

Każda informacja trafia bezpośrednio do dziennikarzy lokalnych tygodników. Oni odwiedzają lokalne władze, fotografują zaśmiecone miejsca, a wnioski publikują na lokalnych stronach dziennika.

Zainicjowanie całej akcji jest wyjątkowo ważne biorąc pod uwagę prace, jakie tocza się w sejmie. Chodzi o nowelizację ustawy o gospodarowaniu odpadami komunalnymi. Ustawa nad którą trwają prace przerzuca odpowiedzialność gospodarowania odpadami na gminy. W praktyce oznacza to m.in., że właściciel gospodarstwa domowego będzie wnosił opłatę do budżetu gminy za gospodarowanie odpadami, której wysokość będzie uzależniona od ilości mieszkańców w gospodarstwie. Podobne rozwiązania stosowane są praktycznie w całej Unii Europejskiej. Kilka lat temu w wyniku referendum system wprowadzono także w Pszczynie.

Finansowe konsekwencje jakie grożą Polsce za niedostosowanie się do unijnych przepisów dotkną wszystkich mieszkańców. Kary jakie może narzucić na nasz kraj wspólnota sięgać mogą nawet 250 tys. euro dziennie.

KOMENTARZE