W Polsce na chorobę Alzheimera cierpi ponad 200 tysięcy osób. Eksperci ostrzegają, że w ciągu najbliższych 30 lat ta liczba może się potroić. Do tej pory nie udało się znaleźć skutecznego sposobu na jej leczenie. Przełomem może być ostatnie odkrycie amerykańskich naukowców, którzy twierdzą, że główne symptomy tej choroby pojawiają się już w dzieciństwie.

Ze statystyk wynika, że gwałtownie rośnie liczba osób, które zmagają się z tą chorobą. Głównie z powodu starzejącego się w szybkim tempie społeczeństwa. Badania amerykańskich naukowców wskazują, że już u ośmioletnich dzieci został zidentyfikowany gen SORL1, związany z wczesną postacią Alzheimera. Mali pacjenci mieli zaburzone funkcje poznawcze i problemy z pamięcią. To odkrycie może pomóc w diagnostyce i leczeniu pacjentów z tym schorzeniem. W dużej mierze jest to choroba dziedziczna, a z wiekiem objawy się nasilają.

– Istnieje coś takiego jak rodzinna skłonność do rozwinięcia choroby Alzheimera. Uważa się, że jeżeli w rodzinie jakiś przypadek choroby potwierdzony i zdiagnozowany się pojawił, rzeczywiście członkowie rodziny są bardziej zagrożeni – powiedziała prof. hab. n. med. Maria Barcikowska, kierownik Kliniki Neurologii CSK MSWiA w Warszawie.

Choroba Alzheimera to stopniowe zanikanie komórek mózgowych, a co za tym idzie – postępująca utrata zdolności umysłowych. Chorzy nie mogą porozumieć się z rodziną, przestają rozpoznawać osoby bliskie, obce może im się wydawać nawet własne odbicie w lustrze.

– W momencie, kiedy osoba starsza chudnie, bo zapomina o jedzeniu, nie radzi sobie w pracy lub z wykonywaniem codziennych obowiązków to powinno być to sygnałem do znalezienia pomocy – mówi prof. Maria Barcikowska.

Przyczyny powstawania choroby są nieznane i na razie nie znaleziono skutecznego sposobu na jej wyleczenie. A jest ona bezlitosna. Zaburzenia orientacji, utrata pamięci i zmiany osobowości postępują z każdym dniem.

Źródło: Sfera TV/Newseria

KOMENTARZE