Uzależnienia od używek, ale też od mediów społecznościowych czy smartfonów w ostatnich miesiącach przybrały na sile, nie omijając żadnej z grup wiekowych. – Konsekwencją jest pogorszenie relacji międzyludzkich, ma to także wpływ na nasze zdrowie psychiczne, bo  może prowadzić do ogromnej frustracji, a nawet do depresji – zauważa psycholożka Anna Zwolińska, dyrektor Centrum Psychoterapii Ametis.

Dane z ankiet przeprowadzonych już na początku pandemii, od marca do kwietnia 2020 roku, przez specjalistów z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego pokazują, że u wielu osób w czasie pandemii COVID-19 wystąpiły nasilone objawy psychopatologii. Najczęściej wskazywanym czynnikiem stresu była pandemia koronawirusa: 75 proc. osób określiło ją jako wydarzenie stresujące. Obowiązek zakładania maseczek, zachowania dystansu społecznego, komunikaty w mediach i mnóstwo informacji, również sprzecznych, z portali internetowych wpłynęły na ogólne samopoczucie ludzi, ich psychikę, a także rozwój młodego pokolenia.

– Pandemia jest dość silnym stresogenem. Powoduje, że różne choroby, które dotychczas występowały w naszym otoczeniu, różne problemy psychiczne miały okazję się nasilić. Obserwujemy wzrost zachorowań na depresję, uzależnienia, zaburzenia lękowe i nerwicowe. Rozpoznanie tego zjawiska i jego skali jest dopiero przed nami – powiedziała Anna Zwolińska.

Uzależnienia to istotny problem zdrowotny i społeczny. W Polsce do występujących najczęściej należą alkoholizm, narkomania i palenie papierosów czy uzależnienie od różnego rodzaju leków. Okres izolacji i różnego typu obostrzeń związanych ze wzmożonymi zachorowaniami na koronawirusa jeszcze nasilił tę negatywną tendencję, powodując, że uzależnienia stały się niejako ukrytym kosztem pandemii.

Zdaniem ekspertki dotyczy to nie tylko używek, ale także uzależnień od różnych czynności, tzw. behawioralnych, m.in. od zakupów, seksu czy pracy.

– To jest nowe zjawisko i na pewno będzie narastać – ocenia psycholożka Ametis. – To również uzależnienie od internetu, mediów społecznościowych, sprzętu typu smartfon. Dotyczy właściwie każdej grupy społecznej. Niestety wśród dzieci też jest to mocno nasilony problem.

Potwierdzają to opublikowane niedawno wyniki ogólnopolskiego badania społecznego „Nastolatki 3.0”, wykonanego przez Państwowy Instytut Badawczy NASK. Co trzeci nastolatek wykazuje się wysokim natężeniem wskaźników problematycznego użytkowania internetu, a trzech na stu – bardzo wysokim. Tendencja w porównaniu z wynikami z poprzedniego badania sprzed dwóch lat jest lekko wzrostowa. Na to nakłada się zły stan psychiczny dzieci i młodzieży wywołany pandemią. Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę we wrześniu 2020 roku przeprowadziła badanie wśród nastolatków, pytając o to, jak ją znoszą. Jedna trzecia dzieci w wieku 13–17 lat określiła swój stan psychiczny jako zły.

Dużą część życia w trakcie pandemii ludzie przenieśli do świata ekranów. Głównym jego skutkiem są zmiany zachowań, przedkładanie wirtualnej rzeczywistości ponad realne otoczenie. Powoduje to trudności w nawiązywaniu kontaktów oraz unikanie relacji międzyludzkich. Równolegle pojawiają się problemy z pamięcią i koncentracją, utrata zainteresowań, zanikanie więzi emocjonalnych, depresja, brak aspiracji oraz zaniedbywanie obowiązków szkolnych czy zawodowych. 

Jak podkreśla dyrektor Centrum Psychoterapii Ametis, pandemia miała istotny wpływ także na leczenie uzależnień. W nieco łatwiejszej sytuacji były osoby, które proces ten zaczęły długo przed jej wystąpieniem.

– Jeśli ich abstynencja, trzeźwość były ugruntowane i stabilne, to istniała dość duża szansa, że poradzą sobie w tym bardzo trudnym okresie, w którym dostęp do form leczenia dotychczas wykorzystywanych był mocno ograniczony. Natomiast zdecydowanie trudniej miały osoby, które zaczęły leczenie chwilę przed pandemią – wyjaśnia Anna Zwolińska. – Zwykle te osoby mają mnóstwo nieumiejętności radzenia sobie ze stresem i często uzależnienie rozwija się na tej bazie. Gdy miały kontakt z tak silnym stresem, jakim była i jest pandemia, ich możliwości przetrwania tego okresu w sposób nieszkodliwy dla nich samych były zdecydowanie mniejsze.

W czasie pandemii ograniczony został dostęp do poradni, grup terapeutycznych, mitingów i szpitali, który nie był wcale łatwy również przed jej wybuchem. Problemem, z którym od lat boryka się psychiatria w Polsce, jest jej niedofinansowanie. To powód, dlaczego usługi medyczne są świadczone z bardzo dużym opóźnieniem, a kolejki do specjalistów są bardzo długie. Pandemia wywołała wzrost liczby pacjentów, co jeszcze bardziej obciążyło system – na pomoc specjalistów zakontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia trzeba czekać od kilku do kilkunastu miesięcy. Długie kolejki ustawiają się również do gabinetów prywatnych.

KOMENTARZE