Jedna z najgłośniejszych spraw ostatnich miesięcy w Rudzie Śląskiej. Wireckie krematorium to mnóstwo pytań, pism, sporów. I mimo upływu czasu i wielu informacji na temat całej sprawy, sytuacja jest wyjątkowo gorąca.
Do naszej redakcji dzwoni mieszkanka ulicy Nowary i zgłasza interwencję. Zjawiamy się na miejscu – a tu sąsiedzi nowo wybudowanego budynku, który zgodnie ze swoim założeniem stać się miał drugim już w mieście krematorium.
- Córka kilkakrotnie mówiła mi, że nocami coś się tam dzieje. Nie wierzyłam, dopóki sama nie zobaczyłam na własne oczy. Nie potrafimy zrozumieć jednej rzeczy. Dlaczego trwają próby kominowe, skoro władze miasta mówią że krematorium nie będzie tu działało. W naszym budynku mieszka mnóstwo małych dzieci, płot jest niezabezpieczony i wszystko widać. - tłumaczyła naszej dziennikarce jedna z mieszkanek kamienicy przy ulicy Nowary.
Powodem protestu mieszkańców są próby kominowe. Wezwana na miejsce straż miejska sprawdziła czy firma posiada pozwolenia na przeprowadzenie takich prób. I z kopią dokumentacji udała się do miejskiego prawnika. 26 czerwca radni podczas kolejnej sesji zmienili plan zagospodarowania przestrzennego miasta. Zgodnie z przyjętą przez radnych uchwałą najprawdopodobniej w Rudzie Śląskiej - Nowym Bytomiu, przy ulicy Józefa Lompy powstanie instalacja do spopielania zwłok. Co ważne dla mieszkańców w tej kwestii zapowiadane są konsultacje społeczne. Czyli to, czego zabrakło przy wydaniu pozwolenia na budowę wireckiej instalacji.
Po raz pierwszy o sprawie krematorium głośno zrobiło się pod koniec lutego. Wówczas mieszkańcy ulicy Nowary złożyli w Kancelarii Rady Miasta protest przeciwko budowie krematorium u zbiegu ulic Magdziorza i Nowary. Sprawa od tego czasu wzbudzała coraz większe emocje. Pismo zostało przekazane do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Katowicach, którego zadaniem było zbadanie sytuacji pod kątem poprawności wydania pozwolenia na budowę tego obiektu. Ten pod koniec kwietnia wydał orzeczenie, w którym stwierdził, że wydane pozwolenie na budowę zawiera rażące naruszenia. Sprawa trafiła do wojewody – ten unieważnił pozwolenie na budowę. To jednak nie koniec. Cała sprawa trafiła do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który decyzję wojewody uchylił i skierował do powtórnego rozpatrzenia. Powodem było niedopełnienie przez wojewodę formalności związanych z powiadomieniem wszystkich stron postępowania.
Jeszcze przed podjęciem urzędowych decyzji prezydent miasta Grażyna Dziedzic, podczas jednego ze spotkań z mieszkańcami poinformowała, że instalacja w Wirku nie będzie działać, argumentując to faktem porozumienia z inwestorem.