Bezbramkowym remisem zakończyły się pierwsze od ośmiu lat derby Bytomia. Szombierki wysoko zawiesiły poprzeczkę liderowi III ligi opolsko-śląskiej, który w tym sezonie tylko raz zszedł z boiska pokonany.
Od kilku dni tym meczem żył cały Bytom. Niestety pierwszy derbowe starcie pomiędzy Szombierkami i Polonią mogło zobaczyć ze względów bezpieczeństwa zaledwie 199 osób. Kibice Niebiesko-Czerwonych dopingowali swoich pupili zza płotu.
- To powinno być piłkarskie święto dla całego miasta, a po meczu powinien się tutaj odbyć festyn. Szkoda, że pierwsze derby od wielu lat mogli zobaczyć nieliczni. Mógł paść rekord frekwencji - powiedział Jacek Trzeciak, szkoleniowiec bytomskiej Polonii.
Początek meczu należał niespodziewanie do gospodarzy, którzy grali twardo i szybko. W 9. minucie piłka zawisła w powietrzu po dalekim wyrzucie z autu, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Sebastian Pączko, który trafił w poprzeczkę. Kilka minut później Polonia przeprowadziła kontrę, po której powinno być 0:1. Michał Zieliński zagrał do Rafała Sadowskiego, który trafił w słupek, a piłkę z linii bramkowej wybił jeden z obrońców.
Bramkę do szatni mogły zdobyć Szombierki, jednak strzał głową Karola Ślęzoka kapitalną paradą obronił Marcin Michalak. Po przerwie pierwszy sygnał do ataku dał Łukasz Grube. Piłkę po jego strzale zmierzającą w samo okienko wybił na rzut rożny Andrzej Wiśniewski.
W końcówce zarysowała się przewaga Niebiesko-Czerwonych, jednak niewiele z niej wynikało, a ambitnie grające Szombierki dotrwały bez straty gola do końcowego gwizdka sędziego.
- Dla nas ten remis jest tak naprawdę zwycięstwem. Polonia ma nad nami przewagę finansową, organizacyjną oraz kadrową. Jednak na boisku potrafiliśmy zniwelować wszystkie mocne strony rywala i zdobyć jeden, cenny punkt. Chwała za to chłopakom - zdradził trener Szombierek, Krzysztof Górecko.
Więcej w poniedziałkowym serwisie sportowym.