Derbowy pojedynek GKS-u Tychy z Gwiazdą Ruda Śląska miał wiele podtekstów. Przede wszystkim jednak miał ogromny ciężar gatunkowy dla tyszan, których tylko zwycięstwo zadowalało.

 

Rudzianie pewni gry już w play-offach przystąpili do tego spotkania bez większego obciążenia psychicznego. W pierwszej połowie obie ekipy miały swoje sytuacje, ale żadna z drużyn nie zdobyła bramki. Bramki kibice oglądali dopiero po przerwie. Wynik otworzył w 25 minucie Rafał Harazin. Wyrównał w 31 minucie Ariel Piasecki. Dwie minuty później ponownie gospodarzom prowadzenie dał Piotr Myszor. Odpowiedź rudzian była błyskawiczna. Na 2:2 wyrównał Michał Słonina.

Losy meczu rozstrzygnęły się w ostatniej minucie. Najpierw bramkę dla GKS-u zdobył Patryk Szachnitowski, a pozbawił rudzian złudzeń Łukasz Jagiełło. - Nie wiemy co się z nami dzieje. Musimy w tygodniu poważnie porozmawiać. Tak dalej być nie może. Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie - podsumował mecz, zdruzgotany postawą swojej drużyny, Rafał Krzyśka, trener Gwiazdy. GKS Tychy pokonał Gwiazdę 4:2 i nadal liczy się w walce o najlepszą ósemkę. Musi jednak w ostatnich trzech meczach zdobyć pięć punktów. Gwiazda natomiast w dwóch ostatnich meczach zdobyła jedno oczko, nadal jednak plasuje się na piątym miejscu. Ma 28 punktów.

KOMENTARZE