Nazwa tej ulicy, po otwarciu drugiego odcinka trasy N-S zyskała na znaczeniu. Mieszkańcy ulicy Zajęczej bowiem, by wydostać się z osiedla muszą dosłownie – przeskakiwać przez ruchliwą jezdnię. Przeskakiwać, bo przy budowie nowej drogi i dojazdów do niej nikt nie pomyślał o tym, by wybudować dla nich nowy chodnik czy też przejście dla pieszych.

Nie mamy chodnika, przejścia ani nawet pobocza żeby przejść z ul. Zajęczej na ul. Księdza Niedzieli. Droga otwarta jest trzy dni a już bardzo utrudniła nam życie... Idąc z małym dzieckiem dziś do sklepu, stałam dobre 10 minut żeby móc przebiec przez jezdnię i dostać się na chodnik po drugiej stronie ulicy. Zostaliśmy odcięci od świata - maila o takiej treści otrzymaliśmy od jednej z mieszkanek ulicy Zajęczej, gdy pojawiliśmy na miejscu zgłosili się kolejni rozczarowani mieszkańcy.

Prośby o przyłączenie do świata ulicy Zajęczej dotarły także do rudzkiego magistratu. Ten aktualnie szuka sposobu na rozwiązanie problemu.

- Jutro Pani Prezydent spotka się z mieszkańcami ulicy Zajęczej. Będziemy rozmawiać o tym problemie. Nie do końca jest tak jak mówią mieszkańcy, aczkolwiek problem jest i trzeba go rozwiązać. Jest szansa, że to się uda załatwić. Będzie tylko potrzebna wola jednej z właścicielek nieruchomości, która notabene weszła na nasz teren ogradzając swoją nieruchomość – tłumaczy Krzysztof Mejer, zastępca prezydenta miasta Ruda Śląska.

 

Wcześniej nie było drogi i nie było problemu. I jakby się nad tym głębiej zastanowić – mogłoby go nie być wcale, gdyby ktoś już na etapie jej projektowania nad losem mieszkańców ulicy Zajęczej się pochylił.

Media

KOMENTARZE