Sporo emocji dostarczył kibiom w Halembie mecz rundy wstępnej Pucharu Polski. Grunwald wysoko zawiesił poprzeczkę Stali Stalowa Wola, która na co dzień występuje w II lidze. Padło aż 6 bramek, nad stadionem przeszła ulewa, a spotkanie nie zakończyło się po 90. minutach.
Pierwszy raz od 1998 roku Grunwald zagrał na szczeblu centralnym Pucharu Polski. Rywalem była drugoligowa Stal Stalowa Wola, dla której mecz na stadionie przy ul. Kłodnickiej rozpoczął się znakomicie. Już w 2. minucie Dawid Jabłoński znalazł się sam na sam z bramkarzem i pewnie trafił do siatki. Chwilę później było już 2:0, a na listę strzelców wpisał się Dawid Przezak. Gospodarze myślami byli jeszcze w szatni.
- Pierwsze minuty przypominały bardziej sparing niż mecz o stawkę, a o wszystkim zdecydowały indywidualne błędy. Grając z drużyną drugoligową nie można pozwolić sobie na takie błędy w defensywie - analizował sytuację na gorąco trener Grunwaldu, Jacek Bratek.
„Zieloni” z letargu obudzili się dopiero po kilkunastu minutach. Najlepszej okazji do zdobycia gola kontaktowego nie wykorzystał w pierwszej odsłonie Michał Brzozowski, któremu piłkę jak na tacy wyłożył na 12 metrze Dariusz Kot. Goście specjalnie nie forsowali tempa i czekali na okazję do kontrataku.
Po zmianie stron miejscowi zaczęli grać agresywniej, szybko przejęli inicjatywę, ale początkowo niewiele z tego wynikało. Przełom nastąpił w 66. minucie, kiedy ręką poza polem karnym zagrał Konrad Zacharski. Sędzia pokazał golkiperowi Stalówki tylko żółtą kartkę.
- Nie będę ukrywał, że nasz golkiper mógł po tej interwencji wylecieć z boiska, jednak arbiter mylił się w dwie strony, bo nam w drugiej odsłonie należała się jedenastka po faulu rudzkiego obrońcy - zdradził szkoleniowiec drużyny z Podkarpacia, Jaromir Wieprzęć.
Do piłki ustawionej przed szesnastką podszedł Brzozowski i popisał się soczystym, mierzonym uderzeniem.
Kilka minut później Brzozowski ponownie wykonywał rzut wolny, a futbolówka po jego strzale zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką. Szaleńcze ataki miejscowych przyniosły efekt w końcówce. Rafał Stanisławski został skoszony w polu karnym, a Tomasz Szpoton doprowadził do wyrównania.
W dogrywce szczęście dwukrotnie uśmiechnęło się do gości. Najpierw, kiedy kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Damian Łanucha.
- Chciałem dośrodkować, ale wyszedł z tego naprawdę piękny strzał. Drużyna z Rudy Śląskiej wysoko zawiesiła nam dzisiaj poprzeczkę, byli świetnie przygotowaniu do tego meczu pod względem fizycznym - chwalił rywala Damian Łanucha, zawodnik Stali.
Drugi raz, kiedy niepewną interwencję golkipera halembskiej drużyny wykorzystał rezerwowy Tomasz Płonka.
Dla rudzian pucharowa przygoda już się zakończyła. Stalówka w kolejnej rundzie zmierzy się na wyjeździe ze Stilonem Gorzów Wielkopolski.
Więcej na temat meczu w poniedziałkowym serwisie sportowym o godzinie 21:00. Retransmisja całego spotkania w poniedziałek po godzinie 18:00.